Przepraszam za długość komentarza. TL;DR: Podtrzymuję twierdzenie, że wolny rynek ma szansę sprawić, że za kilka na dopłatach zyskują wszyscy. Ale grupa bezpośrednich beneficjentów programu jest nie do zaakceptowania.
W dużym skrócie świeżo zakończyliśmy podobny program – Bezpieczny Kredyt 2% PiSu. Program napchał deweloperom kasę (jak sami mówili w wywiadzie na kanale zero), podniósł ceny mieszkań o jakieś 20-40% w zależności od miasta, dla wszystkich innych niż beneficjenci programu ograniczył dostępność mieszkań. Ten program jest jednoznacznie zły, wynika z łapówek i lobbowania przez deweloperów – robimy drugi odcinek tego samego, program pisany na zamówienie. Tylko wcześniej sprzedawaliśmy mieszkania do 50m singlom i parom, a teraz będziemy sprzedawać większe rodzinom, tak żeby deweloperzy mogli sprzedać, to co im zalega. Jeśli ktoś chce kupić mieszkanie lub po prostu jest podatnikiem to wyłącznie na tym programie straci. To nie jest nasze zdanie – w zasadzie nie ma niezależnych ekspertów broniących programu. Ostatnio zrobił się w mediach społecznościowych duży raban na temat tego programu i naszym zdaniem jest to w 100% słuszne, szczególnie w kontekście tego że brakuje 13 miliardów na zbrojenia, ale 21 miliardów dla deweloperów – proszę bardzo.
Ludzie, dopuśćcie trochę… Tyle memów na jeden temat? Rozumiem, że faktyczna skuteczność tego programu będzie niska, w porównaniu do nakładów.. Ale jednak wielu ludzi kupi mieszkanie, na które inaczej nie byłoby ich stać. I które inaczej prawdopodobnie stałoby puste i czekało na lepszą koniunkturę. W dłuższej perspektywie program napędzi też inwestycje w budownictwo mieszkaniowe.
Prosta sprawa, popyt i podaż. Jeśli ktoś wierzy w wolny rynek, to raczej nie powinien narzekać.
Osobiście uważam, że lepiej byłoby wydać te pieniądze na budownictwo państwowe, ale ja ostatnio lewicuję w kwestiach gospodarczych. I nie jestem głupi, na pewno taki rządowy program budowy mieszkań były dalece nieefektywny: powolny i pełen marnotrawstwa
„Jeśli ktoś wierzy w wolny rynek, to raczej nie powinien narzekać.” ?
przecież ten program to zaprzeczenie wolnego rynku. ludzie kupią droższe mieszkania (kolejna fala podwyżek już się zaczęła) na tańszy kredyt
– nadwyżka w cenie pójdzie w marże deweloperów, żeby sobie mogli kupić nowe Porsche
– a tańszy kredyt jest tańszy dlatego, bo zrzuci się na nie CAŁE SPOŁECZEŃSTWO
sorry ale mamy problem z tym, że nie mając mieszkania i nie łapiąc się na program będziemy spłacać kredyt komuś bogatemu (zarobki może mieć nawet 23 000 zł) kto już ma mieszkanie (bo posiadanie nie wyklucza) oraz kto nawet nie będzie musiał w nim mieszkać.
ten program jest KURIOZALNY
Postaram się jakoś wypunktować moje rozumowanie, może będzie dało się je zrozumieć:
– Same dopłaty, nie ważne w jakiej formie, są przejawem interwencjonizmu państwa. Tutaj nie ma co się spierać.
– Dopłaty, a zwłaszcza dopłaty do kredytów, relatywnie mało zaburzają funkcjonowanie rynku. W porównaniu do np. próby regulacji cen. Ale oczywiście dosypanie pieniędzy zawsze prowadzi do wzrostu cen (wykres popytu i podaży).
– Na dopłatach zyska pewna grupa konsumentów, banki i developerzy. Nie wiem, kto najwięcej, ale developerzy brzmią wiarygodnie (zastanawiam się jeszcze nad bankami, bo kupujący zyskają niewiele).
– Na dopłaty zrzuci się całe społeczeństwo (które zrzuca się na wszystko). Co gorsza, będzie grupa konsumentów, którym wzrost cen sprzątnie okazję na mieszkanie sprzed nosa. W dalszym ciągu, trochę więcej mieszkań powinno zostać kupionych, niż bez interwencji.
– Teraz dopiero dochodzimy do pozytywnych efektów i działania wolnego rynku. W długiej perspektywie (jak już developer kupi Porshe), powinny pojawić się nowe inwestycje w budownictwo. Ceny są wyższe, więc inwestycje są bardziej opłacalne, jest za co opłacić materiały itd.
– Inwestycje w budownictwo mają tendencję do napędzania wzrostu gospodarczego, na czym skorzysta społeczeństwo, choć na pewno nie każdy w równym stopniu.
– Za jakieś 3 lata (nie jestem ekspertem, to liczba czysto orientacyjna), na rynku powinny pojawić się nowe mieszkania, a ceny zacząć realnie spadać (rosnąć poniżej wzrostu płac).
– Problem polega na tym, że ostanie 20 lat pokazuje, że co by nie zrobić, to rynek nieruchomości jakiś słabo podlega prawom wolnego rynku.
– A drugi problem polega na tym, że grupa konsumentów beneficjentów programu została skandalicznie dobrana! Przepraszam, nie znałem tych szczegółów. Myślałem, że drugie mieszkanie lub mieszkanie na wynajem nie wchodzi w grę. To faktycznie dużo zmienia.
kredyt na 0% to tak jakby wprowadzić zasade 0% na kupno taniego mieszkania.
No sprawa jest politycznie prosta jak drut: polactwo krzyczy „dej”, to dobry rzond „deje” – czy to pisu, czy peło.
Przepraszam za długość komentarza. TL;DR: Podtrzymuję twierdzenie, że wolny rynek ma szansę sprawić, że za kilka na dopłatach zyskują wszyscy. Ale grupa bezpośrednich beneficjentów programu jest nie do zaakceptowania.
W dużym skrócie świeżo zakończyliśmy podobny program – Bezpieczny Kredyt 2% PiSu. Program napchał deweloperom kasę (jak sami mówili w wywiadzie na kanale zero), podniósł ceny mieszkań o jakieś 20-40% w zależności od miasta, dla wszystkich innych niż beneficjenci programu ograniczył dostępność mieszkań. Ten program jest jednoznacznie zły, wynika z łapówek i lobbowania przez deweloperów – robimy drugi odcinek tego samego, program pisany na zamówienie. Tylko wcześniej sprzedawaliśmy mieszkania do 50m singlom i parom, a teraz będziemy sprzedawać większe rodzinom, tak żeby deweloperzy mogli sprzedać, to co im zalega. Jeśli ktoś chce kupić mieszkanie lub po prostu jest podatnikiem to wyłącznie na tym programie straci. To nie jest nasze zdanie – w zasadzie nie ma niezależnych ekspertów broniących programu. Ostatnio zrobił się w mediach społecznościowych duży raban na temat tego programu i naszym zdaniem jest to w 100% słuszne, szczególnie w kontekście tego że brakuje 13 miliardów na zbrojenia, ale 21 miliardów dla deweloperów – proszę bardzo.
kłamstwo
niestety nie
Ludzie, dopuśćcie trochę… Tyle memów na jeden temat? Rozumiem, że faktyczna skuteczność tego programu będzie niska, w porównaniu do nakładów.. Ale jednak wielu ludzi kupi mieszkanie, na które inaczej nie byłoby ich stać. I które inaczej prawdopodobnie stałoby puste i czekało na lepszą koniunkturę. W dłuższej perspektywie program napędzi też inwestycje w budownictwo mieszkaniowe.
Prosta sprawa, popyt i podaż. Jeśli ktoś wierzy w wolny rynek, to raczej nie powinien narzekać.
Osobiście uważam, że lepiej byłoby wydać te pieniądze na budownictwo państwowe, ale ja ostatnio lewicuję w kwestiach gospodarczych. I nie jestem głupi, na pewno taki rządowy program budowy mieszkań były dalece nieefektywny: powolny i pełen marnotrawstwa
„Jeśli ktoś wierzy w wolny rynek, to raczej nie powinien narzekać.” ?
przecież ten program to zaprzeczenie wolnego rynku. ludzie kupią droższe mieszkania (kolejna fala podwyżek już się zaczęła) na tańszy kredyt
– nadwyżka w cenie pójdzie w marże deweloperów, żeby sobie mogli kupić nowe Porsche
– a tańszy kredyt jest tańszy dlatego, bo zrzuci się na nie CAŁE SPOŁECZEŃSTWO
sorry ale mamy problem z tym, że nie mając mieszkania i nie łapiąc się na program będziemy spłacać kredyt komuś bogatemu (zarobki może mieć nawet 23 000 zł) kto już ma mieszkanie (bo posiadanie nie wyklucza) oraz kto nawet nie będzie musiał w nim mieszkać.
ten program jest KURIOZALNY
Postaram się jakoś wypunktować moje rozumowanie, może będzie dało się je zrozumieć:
– Same dopłaty, nie ważne w jakiej formie, są przejawem interwencjonizmu państwa. Tutaj nie ma co się spierać.
– Dopłaty, a zwłaszcza dopłaty do kredytów, relatywnie mało zaburzają funkcjonowanie rynku. W porównaniu do np. próby regulacji cen. Ale oczywiście dosypanie pieniędzy zawsze prowadzi do wzrostu cen (wykres popytu i podaży).
– Na dopłatach zyska pewna grupa konsumentów, banki i developerzy. Nie wiem, kto najwięcej, ale developerzy brzmią wiarygodnie (zastanawiam się jeszcze nad bankami, bo kupujący zyskają niewiele).
– Na dopłaty zrzuci się całe społeczeństwo (które zrzuca się na wszystko). Co gorsza, będzie grupa konsumentów, którym wzrost cen sprzątnie okazję na mieszkanie sprzed nosa. W dalszym ciągu, trochę więcej mieszkań powinno zostać kupionych, niż bez interwencji.
– Teraz dopiero dochodzimy do pozytywnych efektów i działania wolnego rynku. W długiej perspektywie (jak już developer kupi Porshe), powinny pojawić się nowe inwestycje w budownictwo. Ceny są wyższe, więc inwestycje są bardziej opłacalne, jest za co opłacić materiały itd.
– Inwestycje w budownictwo mają tendencję do napędzania wzrostu gospodarczego, na czym skorzysta społeczeństwo, choć na pewno nie każdy w równym stopniu.
– Za jakieś 3 lata (nie jestem ekspertem, to liczba czysto orientacyjna), na rynku powinny pojawić się nowe mieszkania, a ceny zacząć realnie spadać (rosnąć poniżej wzrostu płac).
– Problem polega na tym, że ostanie 20 lat pokazuje, że co by nie zrobić, to rynek nieruchomości jakiś słabo podlega prawom wolnego rynku.
– A drugi problem polega na tym, że grupa konsumentów beneficjentów programu została skandalicznie dobrana! Przepraszam, nie znałem tych szczegółów. Myślałem, że drugie mieszkanie lub mieszkanie na wynajem nie wchodzi w grę. To faktycznie dużo zmienia.
kredyt na 0% to tak jakby wprowadzić zasade 0% na kupno taniego mieszkania.