Lekarze kiedyś: epidemia no problem składałem przysięgę żeby służyć chorym, dziś Grażynka zarygluj drzwi przychodni bo ktoś mnie zarazi i nie będę mógł przyjmować prywatnie
„Jak się nie podoba to sam zagraj” – odpowiedział zniesmaczonemu słuchaczowi niemiłosiernie fałszujący skrzypek podczas koncertu w filharmonii XD
Chciałbym móc to zanegować, ale po prostu nie mogę. Składają lekarze przyrzeczenie, gdzie mowa jest o służbie wobec zdrowia i życia. A tymczasem sam miałem obok siebie przypadek odwrotny. Kraków. Najbliższy członek rodziny miał raka płuc ale i napęd żeby z tym walczyć – zachował entuzjazm, nie poddał się. Medycznie udowodniono dawno temu, że stan psychiczny jest kapitalną wartością również w rekuperacji zdrowia. Bez tego nawet perfekcyjna operacja może się na nic nie zdać. Wchodzi jednakże lekarka, z tytułem naukowym i prosto z mostu rzuca coś w rodzaju „~ nie masz szans, nie łudź się” I całe to legendarne „przede wszystkim nie szkodzić” diabli wzięli w jednym momencie. Etuzjazm w tamtej chwili rozwiał się jak dym z papierosów. Lekarz, który odebrał wszelkie nadzieje. Dosłownie po tej wizycie członek rodziny zgasł, zamienił się w mruka. Niedługo potem był pogrzeb. Pal licho mutację organizmu – to może być trudne lub niemożliwe do przeskoczenia z obecnym stanem publicznej medycyny. Ale odbieranie nadziei w taki sposób, w jaki miało to miejsce było przysłowiowym gwoździem do trumny. Nigdy tego nie wybaczyłem i pewnie nie będę w stanie. Utrzymujesz ten gówniany system całe obywatelskie życie, a traktują cię jak zło konieczne…
Obecnie moja ciotka ma bardzo poważne problemy ze zdrowiem. Wymaga regularnego przetaczania krwi, a tzw. lekarze nie wiedzą nawet czemu. Nie potrafią postawić diagnozy. Więc ostatnio wywalili ją ze szpitala z teczką dokumentów do kompletowania. Niech sobie skierowania załatwia. Jakieś 80 lat, potrafi stracić przytomność niemalże losowo – co ich to obchodzi, niech idzie. Jak tego można nie nienawidzić?
Lekarz to zawód jak każdy inny. Nie oczekuj, że w kraju, w którym prawie każdy olewa swoją robotę, bo przecież i tak mu się pensja należy, taki akurat lekarz będzie ze swadą i poświęceniem wykonywać swoją pracę tylko po to, by przypodobać się pacjentom bądź ich krewnym. Wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje, że jest deficyt lekarzy, czemu więc mieliby się wysilać?
Coż….nastały czasy, że lekarz cię nie przyjmie do przychodni, bo jesteś chory
Nie ma tego złego… – kaszel-19 pokazał klarownie kim są lekarze a kim urzędnicy sanitarni
20% to lekarze, reszta… sanitaryści.
Sami się leczcie, geniusze
„Jak się nie podoba to sam zagraj” – odpowiedział zniesmaczonemu słuchaczowi niemiłosiernie fałszujący skrzypek podczas koncertu w filharmonii XD
Chciałbym móc to zanegować, ale po prostu nie mogę. Składają lekarze przyrzeczenie, gdzie mowa jest o służbie wobec zdrowia i życia. A tymczasem sam miałem obok siebie przypadek odwrotny. Kraków. Najbliższy członek rodziny miał raka płuc ale i napęd żeby z tym walczyć – zachował entuzjazm, nie poddał się. Medycznie udowodniono dawno temu, że stan psychiczny jest kapitalną wartością również w rekuperacji zdrowia. Bez tego nawet perfekcyjna operacja może się na nic nie zdać. Wchodzi jednakże lekarka, z tytułem naukowym i prosto z mostu rzuca coś w rodzaju „~ nie masz szans, nie łudź się” I całe to legendarne „przede wszystkim nie szkodzić” diabli wzięli w jednym momencie. Etuzjazm w tamtej chwili rozwiał się jak dym z papierosów. Lekarz, który odebrał wszelkie nadzieje. Dosłownie po tej wizycie członek rodziny zgasł, zamienił się w mruka. Niedługo potem był pogrzeb. Pal licho mutację organizmu – to może być trudne lub niemożliwe do przeskoczenia z obecnym stanem publicznej medycyny. Ale odbieranie nadziei w taki sposób, w jaki miało to miejsce było przysłowiowym gwoździem do trumny. Nigdy tego nie wybaczyłem i pewnie nie będę w stanie. Utrzymujesz ten gówniany system całe obywatelskie życie, a traktują cię jak zło konieczne…
Obecnie moja ciotka ma bardzo poważne problemy ze zdrowiem. Wymaga regularnego przetaczania krwi, a tzw. lekarze nie wiedzą nawet czemu. Nie potrafią postawić diagnozy. Więc ostatnio wywalili ją ze szpitala z teczką dokumentów do kompletowania. Niech sobie skierowania załatwia. Jakieś 80 lat, potrafi stracić przytomność niemalże losowo – co ich to obchodzi, niech idzie. Jak tego można nie nienawidzić?
Lekarz to zawód jak każdy inny. Nie oczekuj, że w kraju, w którym prawie każdy olewa swoją robotę, bo przecież i tak mu się pensja należy, taki akurat lekarz będzie ze swadą i poświęceniem wykonywać swoją pracę tylko po to, by przypodobać się pacjentom bądź ich krewnym. Wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje, że jest deficyt lekarzy, czemu więc mieliby się wysilać?
Coż….nastały czasy, że lekarz cię nie przyjmie do przychodni, bo jesteś chory
Dokładnie tak. Ale 90% polskich lekarzy to konowały. Ci dobrzy dawno stąd spier*olili.
Jeśli ” …ci dobrzy lekarze dawno spier*lili” to pozostaje zadać sobie pytanie dlaczego? Może odwaliło im z dobrobytu? A może to masochiści?