Połowa z tych osobówek zapewne niczego nie przewozi prócz samych osób. Wszystkie osobówki z tego zdjęcia możnaby zamienić na góra 10 autobusów. Ktoś powie: ale ja wiozę zakupy! Osoby niepełnosprawne wtedy zrozumiem. Sam wożę zakupy komunikacją miejską, chyba 20 rok. 2-3 siaty. Da się.
A teraz pomyśl sobie, że nadchodzi straszny wirus jakiś chiński, bardzo się rozprzestrzeniający. I 3/4 ludzi stłoczonych w komasie umrze, bo się wzajemnie pozaraża. A nieliczni, którym udało się zachować własny indywidualny środek transportu przeżyją nie wdychając emisji kropelkowych z otworów gębowych i nosowych współstłoczonych współpasażerów… Jak dobrze, że taki scenariusz jest zupełnie niepradopodobny… ;-)
W przypadku tego typu wydarzeń obowiązują obostrzenia, w tym z korzystaniu z publicznych miejsc – czyli wszystkiego za swoimi drzwiami wyjściowymi/furtką. Chyba nikt nie wpadł na idealne i bezbolesne rozwiązanie w przypadku epidemii. Nie wiem czy pamiętasz ale podczas kowidu drogi w pewnym momencie świeciły pustkami. To jest najlepsze rozwiązanie na wirusa – nie przenosić go, więc siedzieć w domu.
Czyli jednak chodzi o obostrzenia :D
Ależ doskonale pamiętam tę pierwszą falę i „oboszczenia”, nigdy mi się tak fantastycznie i szybko nie jeździło po prawie pustych drogach, autostradach, jak wtedy, i nigdy wcześniej ani później nie miałem tak, że na drogach spotykałem więcej radiowozów niż normalnych samochodów. Niestety, ta sielanka nie trwała długo :(
Byłbym zapomniał wyrazić wdzięczność aferałowi szumidle. Szczyt nonsensu w postaci jego zakazu wejścia do lasów spowodował, że przez pewien, znów niestety dość krótki czas łikendowe wypady w górki nabrały zupełnie innego charakteru: nawet na popularnych szlakach zamiast wściekłych tłumów spotykało się max kilkanaście osób :D
nie pozwólmy niszczyć żyć aktywistów ;)
Połowa z tych osobówek zapewne niczego nie przewozi prócz samych osób. Wszystkie osobówki z tego zdjęcia możnaby zamienić na góra 10 autobusów. Ktoś powie: ale ja wiozę zakupy! Osoby niepełnosprawne wtedy zrozumiem. Sam wożę zakupy komunikacją miejską, chyba 20 rok. 2-3 siaty. Da się.
A teraz pomyśl sobie, że nadchodzi straszny wirus jakiś chiński, bardzo się rozprzestrzeniający. I 3/4 ludzi stłoczonych w komasie umrze, bo się wzajemnie pozaraża. A nieliczni, którym udało się zachować własny indywidualny środek transportu przeżyją nie wdychając emisji kropelkowych z otworów gębowych i nosowych współstłoczonych współpasażerów… Jak dobrze, że taki scenariusz jest zupełnie niepradopodobny… ;-)
W przypadku tego typu wydarzeń obowiązują obostrzenia, w tym z korzystaniu z publicznych miejsc – czyli wszystkiego za swoimi drzwiami wyjściowymi/furtką. Chyba nikt nie wpadł na idealne i bezbolesne rozwiązanie w przypadku epidemii. Nie wiem czy pamiętasz ale podczas kowidu drogi w pewnym momencie świeciły pustkami. To jest najlepsze rozwiązanie na wirusa – nie przenosić go, więc siedzieć w domu.
Czyli jednak chodzi o obostrzenia :D
Ależ doskonale pamiętam tę pierwszą falę i „oboszczenia”, nigdy mi się tak fantastycznie i szybko nie jeździło po prawie pustych drogach, autostradach, jak wtedy, i nigdy wcześniej ani później nie miałem tak, że na drogach spotykałem więcej radiowozów niż normalnych samochodów. Niestety, ta sielanka nie trwała długo :(
Byłbym zapomniał wyrazić wdzięczność aferałowi szumidle. Szczyt nonsensu w postaci jego zakazu wejścia do lasów spowodował, że przez pewien, znów niestety dość krótki czas łikendowe wypady w górki nabrały zupełnie innego charakteru: nawet na popularnych szlakach zamiast wściekłych tłumów spotykało się max kilkanaście osób :D
A paliwo jaki tanie było – 3,99 za litr :D